Fotografia i Przeszłość
Podobno umierając nasza ginąca świadomość rejestruje raz jeszcze filmowy potok wydarzeń mijającego życia. W innej lecz podobnej skali zjawisko to dostrzega każdy myślący fotograf, gdy ogląda liczne fotografie. Tysiące i milony ułamków sekund utrwalonych w materii negatywu, tworzą nieskończone pasmo opasujące nasze istnienie. Bieg obrazów przypomina ruch elektronów wokół jądra atomu. Ciągle i dalej w nieznanym kierunku i rytmie wyznaczają drogi naszego życia. Rzekomo fotografia nawet wtedy, gdy proces technologiczny był jeszcze nieznany, istniała w umysłach naszych przodków w postaci śladu wewnętrznej projekcji. Co tworzy tę tajemniczą, nieskończoną wokół niej aurę? Pozornie kruche i łatwe do zniszczenia tworzy-wo papierowe zachowuje się czasami jak najlepszy marmur karraryjski, przejmując wszelkie cechy starej i szlachetnej materii. Zauważyć to można gdy oglądamy i dotykamy starych fotografii. Wtedy i ślad zniszczenia i dotyku wielu rąk stanowią o sile przekazywa-nego obrazu. Widziałem fotografie, na których czas zatarł srebrowy obraz, nie było prawie nic, może zanikające kontury, a jednak obraz ten wołał do nas! Jaki alchemiczny proces może tak sugestywnie wpływać na nasze zmysły? Może to ukryta w emulsji cząstka energii minionego czasu-przeszłości a może to właśnie tajemnica „obrzucania” złym lub dobrym spojrzeniem, czy też „zabieranie” duszy, zachowane w przekazach religii Wschodu? To wołanie przeszłości towarzyszy nieodłącznie fotografii. Te minione obrazy pobudzają na nowo naszą dzisiejszą świadomość bytu, nakazując pytanie skąd jesteśmy i kim byliśmy kiedyś? Jakie przesłanie dociera do nas przez fotograficzny wizerunek zarejestrowanego wyda-rzenia czy sytuacji? Jakie są granice pojemności pamięci i psychiki człowieka? Czy oglądając fotografie Karola Bayera z Powstania Styczniowego 1863 roku nie myślimy automatycznie o ofiarach Powstania Warszawskiego 1944 roku i odwrotnie? Jak jednak rozrzutną jest nasza fotografia przeszłości gdy coraz większa ilość powstających na wszelkie sposoby obrazów ginie bezpowrotnie, a jedynie nieliczne, ocalona od zniszczenia, świadczą o swoim początkowym celowym powołaniu! Podobno natura sama reguluje zachowanie gatunku. Miliony owoców pada na ziemię aby zaledwie kilka sztuk mogło odtworzyć rodzaj. W jakim dzieje się to tempie? Zapewne z narastającej fali rejestrowanych obrazów jedynie kilka zostanie odczytanych i zrozumianych przez fotografów przyszłości. Może ta hojność techniki ma nas ocalić od postępującej atrofii, zapomnienia i zagłady? Nie ma więc niepotrzebnych, nie znaczących fotografii! Wszystkie one budują pomost–continuum pomiędzy przeszłością a przyszłością ludzkiej egzystencji! Musimy o tym pamiętać!
Jerzy Lewczyński
Autor mieszka w Gliwicach przy ul. Kozielskiej 57/5. Od 1956 r. jest członkiem Związku Polskich Artystów Fotografików. Bierze udział w wystawach krajowych i zagranicznych. Należy do twórców polskiej odmiany tzw. fotografii subiektywnej. Tworzy w oparciu o fotografie przedmiotów i sytuacji, które później często stanowią podstawę fabularnych zestawów. Wykorzystuje stare fotografie i dokumenty do opowieści o sprawach życia i śmierci. Uprawia też rodzaj fotografii poetyckiej. Proponuje nowe kierunki zainteresowań jak „fotografię naiwną” „archeologię fotografii” czy ostatnio „fotografię negatywu” Jego „znalezione negatywy i fotografie” podniosły do rangi sztuki olbrzymi obszar nieznanej i niszczonej fotografii. Fotografie jego posiadają wiele humanizmu często o podłożu społeczno-socjologicznym.
notatka prasowa z 1980 r
Zdjęcie na okładce: „Komu wesołych świąt?”
Na podstawie katalogu: Wydawca: Gorzowskie Towarzystwo Fotograficzne, Opracowanie redakcyjne: Jerzy Lewczyński, Marian Łazarski, Opracowanie techniczne: J.Leszczyński, Druk: WWP Poznań