Marcin Andrzejewski (1977) – Pochodzi z Drezdenka, od 1993 roku jest członkiem GTF, a od 2001 roku ZPAF. Studiował w Zakładzie Fototechniki Politechniki Wroctawskiej, jest absolwentem Wyższego Studium Fotografii w Jeleniej Górze, wraz z Cezarym Tymczukiem tworzył grupę AT w ramach której realizowali fotografię otworkową. Wielokrotny uczestnik Dorocznych Wystaw Fotografii oraz Konfrontacji Fotograficznych (1994, 1995, 1996, 1997, 1998, 1999, 2000, 2002, 2010). Był również jurorem Dorocznych Wystaw Fotografii oraz Konfrontacji Fotograficznych.
Swoją karierę artystyczną rozpoczoł od wykonywanie inscenizowanych fotografii, w których modeli kontrastował ze zdegradowaną i nierzadko postindustrialną architekturą. W tych fotografiach niejednokrotnie postugiwał się montażem negatywowym i odręcznym barwieniem odbitek za pomocą farb wodnych Ecoline. Kolejne fascynacje i eksperymenty techniczne dotyczyty techniki gumy i jej róznorodnych modyfikacji. Te zainteresowania po części były warunkowane faktem, że pierwsze kroki artystyczne stawiał pod okiem swietnego gumisty Pietra Perczynskiego w sekcji fotograficznej Miejskiego Domu Kultury w Drezdenku. Pózniej pod wpływem m.in. znajomosci z Andrzejem Jerzym Lechem zaczoł uprawiac fotografie otworkową oraz kontaktową. Fascynacji tą ostatnią sprzyjał nawiazany w trakcie studiów kontakt z dolnosląskim srodowiskiem skupionym wokół Wojciecha Zawadzkiego i Ewy Andrzejewskiej wybitnych przedstawicieli tzw. fotografii czystej (okreslanej również mianem elementarnej). Marcin Andrzejewski niezmiennie ceniłc sobie perfekcyjny warsztat techniczny, pozostał wierny zaawansowanym tradycyjnym sposobom obróbki fotografii. Obecnie przede wszystkim skupia się na wykonywaniu wielkoformatowym aparatem zdjęć architektury utrwalanych w trakcie licznych podróży. O jego ostatnim projekcie ukazującym architekturę wspłtczesnych aglomeracji pt. Shangri-La pisał jego wieloletni wspópracownik Cezary Tymczuk:
,,Okreslając wspłczesną metropolie mianem Shangri-La, Marcin Andrzejewski prowokuje. Zachęca do odrzucenia przyziemnych znaczeń, jakich pełno w codziennym zgiełku betonowej bestii. Shangri La literacko stanowi świat nieistniejący. Krainę harmonii i mądrości, którą tak bardzo potrzebujemy. Jesli sztuka miałaby nic nie znaczyc prócz wyzwalanych emocji, kraina z wyobrazni pozostanie intymną przestrzenia porozumienia z widzem. Rozumiemy ją, każdy z osobna, jako umiejętność przeżycia życia, jednak cechą nadrzędną jest fakt, że wędrowiec przekraczający granice krainy Shangri-La, miat zakaz jej opuszczania. To jest ta prowokacja -wyższość obrazu nad literatura, a także nad ulotnym zyciem. Kto poczuje smak fotografii, opuszczac tej magicznej krainy nie będzie miał najmniejszej potrzeby”.
Podróżowanie oznacza bycie w drodze. Ta wiedza jest jeszcze bardziej zakorzeniona w naszych głowach od momentu ogłoszenia pandemii: Podróżowanie ma sens egzystencjalny. Podróż fotograficzna Marcina Andrzejewskiego podejmuje ten temat w wyjątkowy sposób i zabiera Nas w miejsca, które są dla niego tematem z punktu widzenia historii kultury lub subiektywnych doświadczeń ważne. Oglądam te zdjęcia mam chęć natychmiast podzielić się z moimi współtowarzyszami podróży — jaką jest życie — nie tylko tym co widzę ale zapytać ich czy to jest żart, czy prowokacja? Niemniej, z punktem patrzenia — osobistym — trudno dyskutować, daje on nam to coś wyjątkowego — Własną wrażliwość. Dużo zyskujemy, ponieważ oprócz świata idei bardzo inspirujące są również punkty widzenia, doświadczenia i biografie innych podróżujących, w naszym przypadku również fotografa — co potęguje rolę obrazu.
Marcin tworzy piękne projekty fotograficzne, dokumentując Afrykę ostatnie lata to wypatrywanie końca obostrzeń i otwarcia drogi do kontynuowania wspaniałej, cz-b fotografii w technice mokrego kolodionu.
Podróżowanie nie odbywa się wyłącznie w terenie. Drugim takim samym miejscem jest nasza własna głowa. W końcu to wspomnienia, które w sobie przechowujemy.
Pamięć ogarnia nie tylko widzalne, ale może przede wszystkim to, co jest ukryte a powstające w kontaktach z ludzmi napotkanymi w drodze. Nowa wystawa Marcina Andrzejewskiego jest sięgnięciem do nowych technologii zarówno w obszarze rejestrowana obrazu jak i jego rozpowszechniania. Do fotografowania użył smartfona a fotografie upublicznił poprzez platformę internetową instagram.
Czy to się kłóci z historyczną fotografią na płytach szklanych, której Marcin jest mistrzem. Otóż nie. Ciągle mamy przecież do czynienia ze wspaniałymi kadrami, które zabierają, uprowadzają nas w podróż intelektualną. Możemy porównać to co zaproponował nam Marcin z naszymi doświadczeniami. Jest to odkrywanie nowych obszarów świata, które dla wielu z nas są ukryte.Fotografować z pasją, poważnie, a jednocześnie z przyjemnością – najlepiej robić to w formie dialogu, w wymianie z innymi argumentami, na podstawie dobrego, oryginalnego materiału wizualnego. Idealnie nadają się do tego fotografie Marcina Andrzejewskiego. Są one bowiem – w swojej formie – uniwersalne. Dzięki ich „literackiej“ formie znajdujemy się już w samym środku wydarzeń.
Marek Poźniak
CAŁA WYSTAWA DOSTĘPNA POD TYM ADRESEM
Instagra – MOKRY KOLODION – MARCIN SEWERYN ANDRZEJEWSKI